W domu było ciepło, więc koty Pusia i Nutek nie wystawiały nosa za drzwi. Nie lubiły zbytnio zimy i wolały ją oglądać zza okna. Dlatego właśnie ciągle wysiadywały na parapecie. Pusia jednego dnia zauważyła, latające wróble. Podeszła do Amelki i zaczęła mocno miauczeć i prowadzić ją do okna. Dziewczynka szybko się zorientowała, że chodzi o ptaki.
- Chcesz mi powiedzieć, że zjadłbyś biednego
wróbelka? – zapytała kota.
Pusia swoim miauczącym głosem odpowiedziała, że nie
ma takich zamiarów, jest porządnym kotem, ale lubi oglądać ptaki i że one
czegoś szukają. Amelka zrozumiała o co chodzi i podeszła do pokoju braci:
Chłopcom nigdy nie trzeba dwa razy powtarzać, lubią
spełniać prośby małej siostrzyczki. Obaj przez chwilę milczeli. W końcu Wojtek
odezwał się do Kuby:
- Ale wstyd, że nie pomyśleliśmy do tej pory o
dokarmianiu ptaków.
Amelka już spała, gdy chłopcy poszli do garażu
pomajsterkować. Na drugi dzień, dziewczynka wcześnie wstała i jak zawsze
podeszła do swoich kotów, by ich pogłaskać na powitanie. Ale cóż to, popatrzyła
ze zdziwieniem i głośno zawołała:
- Czemu kotki nie śpią, tylko siedzą i patrzą gdzieś
przez okno?
Podeszła bliżej, a tam w ogrodzie dwa karmniki,
słoninka i jabłko nabite na gałązkach.
- Mam
najlepszych braci na świecie! – pomyślała. Pobiegła do przedpokoju, by chłopcom
podziękować, ale akuratnie wyszli do szkoły. Stanęła więc przy oknie i
obserwowała karmniki razem z kotami. Ptaków było dużo. Jedne wpadały na chwilę,
drugie odlatywały. Sikorki zawisły na słonince, a sójka obgryzła już połowę
jabłka.
Po chwili mama wróciła z zakupów i dosypała coś do
karmnika.
- Co im dałaś mamusiu, że jest teraz jeszcze więcej
ptaszków?
- Kupiłam nasiona słonecznika. To przysmak wróbelków.
Myślę, że od jutra ty będziesz pilnować, by w karmniku nie było pusto.
- Będę, będę na pewno. Nie zapomnę o ptakach.
I tak do samej wiosny Amelka i jej bracia dosypywali
ziarna i okruchy chleba do karmników, a
Pusia z Nutkiem siedziały na parapecie i liczyły ptaki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz