Henio wrócił
do domu z placu zabaw w niezbyt dobrym humorze. Mama od razu zapytała:
- Co się
stało? Coś cię boli?
- A może
ktoś ci dokuczył? – zainteresowała się bratem Monika.
Henio
odwrócił głowę, po chwili spojrzał na mamę i siostrę. Lekko uśmiechając się
powiedział:
- Nic mi nie
jest i nikt mi nie dokuczył……
- Więc co ci
jest?
Henio w
końcu zaczął opowiadać:
-
Rozmawiałem z koleżankami i kolegami. Oni opowiadają o Gałgankowej Dolinie.
Jest tam kolorowo, wesoło, pełno gałgankowych stworków. Rosną piękne kwiaty,
latają ptaki, motyle. Ja bym też chciał….
- Heniu, ty możesz przeżyć taką przygodę, jeśli naprawdę będziesz o niej marzył –
wyjaśniła Monika.
- Ale jak?
Gałgankowa Dolina u jednych jest za białym płotem, u innych w ogrodzie, albo… sam nie wiem.
Tyle się nasłuchałem.
- Heniu, ta
dolina istnieje w wyobraźni twoich kolegów i koleżanek ona jest w bajce – tłumaczyła
dziewczyna.
Gdy Henio
kolorował obrazki, mama z siostrą o czymś szeptały. Potem zaprosiły go na
pyszną kolację. Wieczorem chłopiec wcześnie położył się do łóżka, chciał szybko
zasnąć i zamknął oczy. Nagle ktoś odezwał się:
- Heniu, nie
śpij jeszcze przez chwilkę.
- Kto to
mówi? – zapytał zaciekawiony.
- To ja
Sandałek.
Chłopiec
spojrzał w stronę swoich pantofli, stały równiutko przy łóżku, ale sandałków
nie dojrzał. Ten ktoś znowu wyszeptał:
- Jestem
krasnalem, a nazywam się Sandałek.
Krasnal
zbliżył się do łóżka, Henio posadził go na swojej kołdrze i poczuł się bardzo
szczęśliwy. Po chwili zapytał:
- Skąd się
wziąłeś w moim pokoju?
- Z
Gałgankowej Doliny.
- Naprawdę?
A gdzie ona jest?
- W twojej
szafie!
- Nie
wierzę!
- Jeśli
uwierzysz, opowiem ci o sobie.
Henio
uważnie słuchał wpatrując się w uśmiechniętą buzię krasnala, jego granatowe
oczy , rude włosy i śmieszną czerwoną czapkę.
Dowiedział
się, że krasnal mieszka na drzewie w małym domku obok pająka Kordonka. Nie miał
pojęcia jak się nazywa i pewnego dnia wygrzebał w ziemi tabliczkę z napisem
„SANDAŁEK”. Ucieszył się, że znalazł swoje imię.
Henio
uważnie słuchał opowieści, aż zasnął.
Na drugi
dzień wstał bardzo szczęśliwy. Zaraz opowiedział o Sandałku mamie i siostrze. Po
chwili zerwał się i pobiegł do swojego pokoju. Otworzył szafę i zobaczył w niej
powieszone ubrania. Trochę ogarnął go żal, ale przyszła mu nowa myśl do głowy i
zaczął wszystko przesuwać. Nagle chłopiec uśmiechnął się sam do siebie.
Ujrzał namalowane drzewo, a na nim małego krasnoludka, całego ze szmatek.
Wziął go w
swoje ręce i pobiegł do mamy i siostry.
- Patrzcie,
to mój Sandałek! To on mi opowiadał o sobie. A w mojej szafie zaczyna się
Gałgankowa Dolina. - Siostra uśmiechnęła się do brata, mówiąc:
- A
mówiłyśmy ci….. Tu Henio przerwał:
- Wiem, posadzę Sandałka na szafce obok łóżka.
Będę mu śpiewał piosenki, a on mi opowie
znowu coś ciekawego.
Po dwóch
dniach Henio miał urodziny. Na prezent dostał książkę „Niezwykłe przygody
krasnala Sandałka”. Gdy zobaczył okładkę, zaczął głośno krzyczeć:
- Super,
super! Dziękuję wam, to o moim krasnoludku!
Gdy wertował
kartki, głośno komentował obrazki:
- To domek
na drzewie, a to tabliczka z imieniem krasnala. O! Jest jego przyjaciel
Kordonek!
- Skąd Ty o
tym wiesz? – zapytała z zaciekawieniem siostra.
- Sandałek
mi o tym opowiadał. A teraz proszę was o przeczytanie mi tej książki.
Henio usiadł
wygodnie na swoim krzesełku, trzymając na kolanach Sandałka. Mama siedząc obok,
czytała mu stronę po stronie. Chłopiec słuchał uważnie, wyobrażając sobie łąkę,
las, pałac mrówek, słowika, złote buciki. Na koniec podziękował mamie,
przytulił mocno swojego krasnoludka i powiedział:
- Czułem się
jakbym tam był razem z Sandałkiem. Muszę nauczyć się czytać, książki są takie
ciekawe!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz